Podczas minionego lata sama przekonałam się o tym, że dzikie zwierzęta podchodzą coraz bliżej budynków i ludzi. Najpierw na mojej posesji przy ulicy Podgórnej pojawiły się lisy. Codziennie wieczorem o zmierzchu wychodziły z zadrzewionego zakątka ogrodu i spacerowały niemalże po całym ogrodzie - widziałam je kilka metrów od bramy, tarasu warzywnika, wchodziły do altanki. Wzdłuż ogrodzenia wydeptały sobie ścieżkę. Na posesji znajdowałam rozszarpane jeże, krety i lisie odchody. Najwyraźniej lisy zajęły miejsce mojej suczki, której już niestety od marca nie ma z nami.
Pewnego dnia, wczesnym rankiem, zobaczyłam tuż za płotem cztery okazałe łanie, które pasły się niczym krowy.
Dosłownie kilka dni później, tym razem po godz. 7 rano spostrzegłam obok ogrodzenia domu kozły czyli samce sarny.
Alina B.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz